Ogromny pożar hurtowni w Kędzierzynie-Koźlu: 250 strażaków w akcji, sytuacja opanowana

W Kędzierzynie-Koźlu, w województwie opolskim, doszło do pożaru hurtowni ze sprzętem elektronicznym. W obiekcie znajdowały się m.in. hulajnogi elektryczne oraz elektronarzędzia. W gaszeniu pożaru brało udział około 250 strażaków. Dwoje z nich odniosło obrażenia. Mieszkańcy okolicznych terenów zostali ostrzeżeni za pomocą alertu RCB.
Przebieg pożaru
Popołudnie przyniosło dramatyczne wieści o płonącej hurtowni sprzętu elektronicznego. Wśród przechowywanych tam rzeczy znajdowały się elektryczne hulajnogi, rowery i sprzęt fitness. Dwie hale były całkowicie zajęte przez płomienie, co uniemożliwiało wejście do środka. Strażacy, mimo trudnych warunków i wysokiej temperatury, starali się powstrzymać rozprzestrzenianie się ognia na sąsiednie budynki.
Sytuacja była skomplikowana, co potwierdził rzecznik opolskiego komendanta KW PSP, kpt. Łukasz Nowak. Dwóch strażaków zasłabło z powodu ekstremalnych warunków i otrzymało niezbędną pomoc medyczną. Hala była w pełni objęta ogniem, a część konstrukcji uległa zawaleniu. Na miejscu użyto dronów wyposażonych w kamery termowizyjne do monitorowania sytuacji.
Stabilizacja i działania straży
Około godziny 22 generał Józef Galica, zastępca komendanta głównego straży pożarnej, ogłosił opanowanie pożaru. W akcji uczestniczyło 47 zastępów straży, co łącznie dało około 250 strażaków. Pozostawali oni na miejscu, by ugasić ostatnie ogniska ognia.
Wciąż istniał problem z jednym z kontenerów, którego zawartość pozostawała nieznana. Kontener był stale chłodzony, aby uniknąć dodatkowego zagrożenia. Generał Galica podkreślił, że współpracowano z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska. Pomimo grozy sytuacji, monitoring powietrza nie wskazał na obecność niebezpiecznych substancji.
Ostrzeżenia dla mieszkańców
W odpowiedzi na zagrożenie, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało alert do mieszkańców Kędzierzyna-Koźla. Zalecano unikanie zbliżania się do miejsca pożaru oraz zamknięcie okien w promieniu kilometra od zdarzenia z powodu możliwych zanieczyszczeń powietrza.
Problemem okazała się duża liczba ciekawskich osób, które gromadziły się w pobliżu. Kpt. Łukasz Nowak przestrzegał przed możliwością zmiany kierunku wiatru, co mogłoby narazić gapiów na kontakt z dymem. Apelował o zamykanie okien i unikanie przebywania w pobliżu pożaru, by nie narażać zdrowia i życia na niepotrzebne ryzyko.